Ten blog dopiero startuje, ale z dnia na dzień widzę i czuję coraz większą potrzebę jego istnienia i pisania.
Dzień
w dzień zasypywani jesteśmy informacjami z radia, telewizji, internetu
czy prasy o tym jakie to wspaniałe produkty kosmetyczne firmy dla nas
stworzyły. Czasami jest to prawda. A czasami - poza reklamowymi frazami
niczego dobrego w danym kremie czy kosmetyku nie znajdziesz. A
najbardziej wkurza mnie jak firmy i firemki jadą sobie na nieświadomości
klienta.
Przykład - proszę bardzo - historia sprzed 3 dni.
Ostatnio
będąc w Toruniu weszłam do sklepu Hebe. Znajduje się na starówce, więc
trafić do niego łatwo. To co mi się tam spodobało to naprawdę miła
obsługa :) Pozdrawiam przemiłe Panie pracujące w sklepie :) Nawet
ochroniarz słodko się uśmiechał ;)
Ale nie o tym miało być. Wchodzę - i łazikuję sobie między półkami.
Różne kategorie kosmetyków - dobrze opisane - nawet osoba pierwszy raz
będąca w sklepie szybko się odnajdzie. Oczywiście w hebe znalazłam także
dział kosmetyki naturalne. Nie miałam aż tyle czasu, ile chciałam by w
pełni przyjrzeć się ofercie tych produktów - ale z tego co zauważyłam na
półkach dumnie stały kosmetyki firmy Farmona.
Akurat kilka produktów tej firmy mam w domu
(ostatnio dostałam w prezencie) i miałam okazję dogłębnie zapoznać się z
ich składem.
Pierwsze co rzuca się w oczy biorąc buteleczkę z ich kosmetykiem do ręki to nazwa firmy. Otóż pełna nazwa firmy brzmi Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona.
I jak ktoś nie interesujący się zbytnio tematem przeczyta coś takiego i
co ważniejsze zobaczy taki kosmetyk na półce z kosmetykami naturalnymi -
to jest podwójnie przekonany że kupuje kosmetyk, który nie zawiera
podejrzanych substancji. Który pomoże pielęgnować skórę, a nie który
może wyrządzić szkodę. W którym aż kipi od ilości ekstraktów roślinnych i
innych naturalnych substancji a nie żadnych podejrzanych mieszanek
chemicznych.
To tyle teorii. W praktyce - pobieżne przejrzenie etykiety całkiem
miłego dla oka, pięknie pachnącego żelu pod prysznic, a przepraszam -
olejku z serii Tutti frutti (ocenie jego składu poświęcę osobny artykuł)
pozwala nam w krótkim czasie odkryć w składzie INCI kilka rodzajów PEG, o
których zaczęłam pisać w tym artykule. Jak go przeczytałaś - to wiesz,
że te substancje ani miłe ani tym bardziej naturalne nie są.
Więc przy takim składzie - nazwa firmy - jest mało
adekwatna i najzwyczajniej w świecie wprowadza w błąd. I jak w innym
wypadku mogłabym się nie czepiać - bo w końcu nie oni pierwsi i nie
ostatni ilość stawiają nad jakość - to tutaj uważam to za nadużycie i
świadome wprowadzanie klienta w błąd. Bo jeśli szukacie w tym kosmetyku
naturalnych składników - to zbyt dużo ich nie znajdziecie. A nazwa
sugeruje że powinno być ich pełno.
Na szczęście są też i inne firmy w Polsce
produkujące kosmetyki naturalne. Takie, które
konsekwentnie i z uporem maniaka trzymają się przy produkcji danego kosmetyku składników naturalnych. Takie - które jeśli przeczytasz na etykiecie że są producentem kosmetyków naturalnych, a co za tym idzie bezpiecznych - to faktycznie tak jest. I przykładem takiej polskiej firmy są kosmetyki brzozowe firmy Sylveco. I chwała im za to. Za to że robią to co piszą - a słowa naturalne - nie traktują jako sloganu reklamowego.
konsekwentnie i z uporem maniaka trzymają się przy produkcji danego kosmetyku składników naturalnych. Takie - które jeśli przeczytasz na etykiecie że są producentem kosmetyków naturalnych, a co za tym idzie bezpiecznych - to faktycznie tak jest. I przykładem takiej polskiej firmy są kosmetyki brzozowe firmy Sylveco. I chwała im za to. Za to że robią to co piszą - a słowa naturalne - nie traktują jako sloganu reklamowego.
I tu właśnie dochodzimy do sedna. Dlatego widzę sens
pisania tego bloga. Aby przeciętny Kowalski - a w sumie powinnam
napisać Kowalska ;) wiedziała na co warto zwrócić uwagę. Które kosmetyki
faktycznie są naturalne - a u których "natura" jest tylko w nazwie. Bo
jak widzicie - firma firmie nie równa - a nazwa niby bardzo podobna.
Więc zapraszam do dalszego czytania, obserwowania bloga, dołączenia
do społeczności fanek eko-kosmetyków. Trochę o kosmetykach wiem - i z
dnia na dzień powiększam swoją wiedzę. Którą z największą przyjemnością
podzielę się z Wami. Oczywiście na tyle, na ile czas mi pozwoli.
Osobiście nie lubię być nabijana w butelkę - i
założę się, że Wy również nie. I jak ktoś mi pisze że produkuje
naturalne kosmetyki - to tak ma być :) I już. Bez żadnego ALE. Dlatego
zapraszam do dyskutowania, zadawania pytań. Nawet proponowania tematów. W
miarę możliwości postaram się umieścić je na blogu.