wtorek, 4 marca 2014

Olejek migdałowy - moja najlepsza oliwka dla dzieci


Trochę przewrotny tytuł - bo tak naprawdę w dzisiejszym poście przychodzę do Was z recenzją olejku migdałowego. Takiego 100% tłoczonego z nasion słodkich migdałów - najlepiej na zimno.
Ja osobiście testowałam i polecam olejek ze słodkich migdałów firmy BingoSpa. I właśnie ten olejek jest bohaterem dzisiejszego wpisu.

Jak widzicie na zdjęciu - opakowanie olejku takie sobie. Mała brązowa buteleczka z dość dużym otworem i plastikową nakrętką. Buteleczka na pewno nie przepuszcza światła i w ten sposób chroni olejek przed zbyt szybkimi zmianami jakie mogą wywołać w kosmetykach promienie słoneczne.
Olej ze słodkich migdałów 100%

Co jeszcze - z tego co zauważyłam olejek nie pachnie wcale lub mało zauważalnie.
Jest oleisty - ale tu pewnie wiele osób będzie zaskoczonych - niesamowicie szybko się wchłania. Często szybciej niż przeciętny krem do rąk czy twarzy.
Więc można go sobie zaserwować nawet na chwilę przed wyjściem, bez obaw o świecenie czy tłusty film na skórze
No dobra. Póki co nie zbliżyliśmy się do tytułu posta. Jeśłi zastanawiacie się dlaczego taki - bo właśnie tak myślę.
Mam 2 córki - starsza 7 lat młodsza 2,5. W swoim i ich życiu przetestowaliśmy naprawdę wiele oliwek, balsamów, mazideł mających poprawić kondycję skóry. Szczególnie u starszej córy. Ma bardzo wrażliwą skórę. Skorą do przesuszania, szybkiej chropowatości - przez co czasami wydaje mi się że żabki dotykam. Dodatkowo bardzo wrażliwa skóra rąk. Wyjście na dwór bez założonych rękawiczek, kontakt z chemią domową czy brak smarowania przez 3 dni objawia się brzydkimi zmianami skórnymi. Zaczerwieniona, popękana skóra nie tylko kiepsko wygląda, ale i dokucza córce.
I właśnie na jej delikatnej skórze idealnie sprawdził się olejek z migdałów. Po posmarowaniu szybko się wchłania. Znacznie szybciej niż stosowana przez nas kiedyś (jeszcze zanim pojawiła się młodsza) oliwka w żelu Jonson's baby.

Tamta to była masakra - wchłaniała się przez całą noc - a rano córa wyglądała jakbym 5 minut temu ja posmarowała. I efekty średnie - chyba że efektem miały być potówki, które się pojawiały  po jej użyciu. Na swoje usprawiedliwienie jej stosowania - powiem że to były czasy kiedy składami i właściwościami surowców kosmetycznych nie interesowałam się wcale.
Potem - gdy zauważyłam pogłębiające się zmiany skórne u starszej - zainwestowałam w atoperal. Taki dość fajny balsam dla dzieci z kangurkiem. Działanie  przyzwoite - jednak cena jak nie zaporowa to i tak dość spora. Ale wtedy cieszyłam się przede wszystkim że zmiany się nie pogłębiają. Cena odgrywała mniejszą rolę - ważniejsze było że działał a skóra powoli wracała do normy. Jednak gdy pojawiła się młodsza - balsam znacznie szybciej się zużywał. No i wydatki ogółem na dwoje dzieci są większe niż na jedno.

 
Na ten okres zbiegło się także moje coraz większe zainteresowanie składami kosmetyków. I wtedy nie raz włos na głowie mi się jeżył, gdy widziałam skład kremu czy oliwki dla dzieci.
Dlatego - dla własnego dobra (uniknięcie stanu przedzawałowego) i dobra skóry moich latorośli zaczęliśmy testować olejki. Szybko okazało się, że na wymagającą skórę starszej idealnie sprawdza się olej ze słodkich migdałów. Już po jednym użyciu skóra wyraźnie gładsza, nawilżona. Po kilku zastosowaniach zdrowy koloryt i odżywienie widoczne gołym okiem. Wcześniejsze szorstkości jak ręką odjął. I co ważne w przypadku dzieci - jedno smarowanie w przypadku pierworodnej w zupełności wystarczało na dobę. Efekt gładkiej skóry pozostawał praktycznie na cały dzień i to bez tłustego filmu na skórze.
Olejek migdałowy nie wywołał żadnych uczuleń, podrażnień czy innych podejrzanych zmian. Sprawdził się także na skórze młodszej - ale tutaj miał mniejsze pole do popisu.
Więc już na zakończenie. Do pielęgnacji skóry dzieci polecam olej z migdałów. Jedno z lepszych i tanich rozwiązań nawet dla największych wrażliwców. U nas się sprawdził w 100% na opornym materiale. A do tego i wydajny :)
A szerzej o wszystkich właściwościach olejku - w kolejnych wpisach.