No
właśnie. Dzisiejszy temat - to tak naprawdę rzut na taśmę po recenzji
kremu do biustu. Uzmysłowiłam sobie - że wiele z nas nie ma absolutnie
żadnych (nawet podstawowych informacji) na temat tego czego powinnyśmy
unikać w kosmetykach będąc w ciąży i karmiąc dziecko piersią. Szczerze
mówiąc - kiedy sama zaliczałam się do tej grupy kobiet - nie
interesowałam się tym tematem i nawet przez głowę mi nie przeszło że
mogą być zakazane substancje w kremach, których dla bezpieczeństwa mojej
słodkiej kruszynki powinnam unikać.
A teraz już nie przeciągając lista substancji zakazanych w ciąży i okresie laktacji- Witamina A i jej pochodne - czyli retinol, retinaldehyd, retinoidy. Jej nadmiar w ciąży - zarówno w pożywieniu jak i w kosmetykach może doprowadzić do wad rozwojowych dziecka, może także przyczynić się do poronienia
- kwasy owocowe AHA w dużym stężeniu - dokładnie - już w stężeniu powyżej 5% powinny zniknąć z naszej toaletki i ciężarnego życia. A to głównie przez szalejącą burzę hormonów w naszym organizmie. To ona może przyczynić się do tego, że zabiegiem który wcześniej wykonywałyśmy bez przeszkód - teraz możemy zrobić sobie krzywdę. Dlatego w ciąży lepiej unikać mocno inwazyjnych kosmetyków
- kwas salicylowy i jego pochodne. Znajdziecie go głównie w preparatach walczących z trądzikiem, a podobnie jak witamina A może przyczynić się do nieprawidłowego wzrostu i rozwoju dziecka
- triklosan - jest to konserwant nagminnie występujący w żelach pod prysznic i mydłach antybakteryjnych
- fluor w dużych ilościach. Ten - jak nietrudno się domyśleć znajduje się w płynach do higieny jamy ustnej i co ważniejsze - jest bardzo toksyczny dla płodu
- ftalany - temat na osobny wpis - w każdym razie szkodzą w ciąży. Negatywnie oddziałują na nasze zdolności rozrodcze oraz rozwój dzieci jeszcze w łonie (na przykład są uzasadnione podejrzenia o powodowanie tzw. feminizacji u chłopców). Ftalany znajdziecie przede wszystkim w produktach do włosów - szamponach, lakierów do włosów (a także paznokci), pianek do włosów, jak również w dezodorantach czy innych kompozycjach zapachowych
- BHT i BHA - to antyoksydanty i substancje konserwujące wytwarzane z ropy naftowej. I już choćby z tego powodu należałoby ich unikać. Dodatkowo na swojej czarnej liście mają także alergie, stany zapalne skóry, przemęczenie i astmę
- parabeny - konserwanty - jak słowo daję w końcu i o nich napiszę. A teraz odsyłam do wyszukiwarki. Dodam, że na ich temat zdania są podzielone - ja jednak jestem zdania że w ciąży i podczas karmienia piersią lepiej ich unikać
- fenoksyetanol - kolejny konserwant o którym już napisałam. Również zalecam jego unikanie we wczesnych etapach rodzicielstwa - ze względu o uzasadnione podejrzenia oddziaływania neurotoksycznego
- piżmo syntetyczne - tani zamiennik piżma naturalnego wykorzystywany przede wszystkim jako substancja zapewniająca odpowiedni zapach kosmetyku. W dużych stężeniach potrafi zaburzyć gospodarkę hormonalną. Negatywnie wpływa na pracę mózgu, nerek, potrafi także zakłócić prawidłowy rozwój dziecka podczas ciąży
- olejki eteryczne. Te już podzielę na kilka grup
- odpowiedzialne za alergie - takie jak różany, lawendowy, z rozmarynu czy pietruszki
- te, przez które mamy więcej przebarwień na skórze - a dokładnie plam pigmentacyjnych -olejek z bergamotki
- te, które mogą przyczynić się do poronienia - olejek z rozmarynu, olejek z pietruszki
- te które w normalnym naszym stanie walczą z cellulitem - kofeina i wyciąg z kasztanowca. W dużych ilościach poprzez zwiększenie ukrwienia mogą doprowadzić do żylaków