Dzisiaj trochę przewrotny post jak na tematykę tego
bloga. Zgodnie z panującą modą antyparebenową powinnam rzucać na parabeny gromy
i przestrzegać Was na każdym kroku przed nimi :) I przed niektórymi będę :) A
jakże. Tymi najbardziej szkodliwymi. Jednak z drugiej strony - nie chciałabym
wrzucać wszystkich do jednego wora - skoro ich szkodliwość jest porównywalna do
opisanego wcześniej fenoksyetanolu. A który jako mniej znany - jest wrzucany
gdzie popadnie. Także w kosmetyki z etykietą PARABEN FREE
Ale zacznijmy od początku - parabeny to konserwanty -
Ameryki nie odkryłam - ale dla porządku napisać to należy ;) Konserwanty
wiadomo po co są - żeby dany kosmetyk można stosować dłużej. Swoją drogą
śmieszne zjawisko obserwuję. Z jednej strony czytam na blogach jakie to
konserwanty są straszne - a z drugiej - fajny produkt, bez konserwantów - ale z
2 miesięcznym terminem ważności. A że wydajny - to nie miałam szans go zużyć.
No niestety - tak to już jest w życiu, że ciężko jest mieć wszystko. Tak samo z
kosmetykami. Albo rybki albo akwarium. Albo kosmetyk ma konserwanty i może
sobie 2 - 3 lata stać na półce (oczywiście szczelnie zamknięty) albo ich nie ma
i bakterie i inne drobnoustroje bardzo szybko się do niego dobierają i
zmieniają go (dla nich jest to smaczne pożywienie :) A że są malutkie to
wytworzone cudeńka po konsumpcji przez nie też do naszego kremu trafiają). Niby
proste i jasne ale dalej albo jedna albo druga opcja nam nie odpowiada :) Może
taka nasza polska natura ;) A wracając do parabenów
Parabeny w pigułce
Parabeny to estry kwasu hydroksybenzoesowego, czyli
nic innego jak chemiczna forma konserwantu, stosowanego głównie w przemyśle
kosmetycznym, choć możemy go spotkać również w żywności a nawet lekach.
Parabeny używane są w celu usunięcia bakterii, grzybów
oraz innych mikrobów, które mogłyby pojawić się w Twoim ulubionym kremie czy
balsamie i znacznie skrócić czas jego użyteczności (zwłaszcza jeśli jest
przechowywany w ciepłym pomieszczeniu, np. pokoju czy łazience).
Znajdziecie je w naprawdę szerokiej gamie produktów użytku codziennego z
prostej przyczyny – są tanie, bardzo dobrze radzą sobie z bakteriami i grzybami
oraz mogą być dodawane do kosmetyków o wyższym pH przez co świetnie komponują
się z produktami, przedłużając tym samym ich żywotność.
Produkty, w których najczęściej on występuje to:
·
kremy nawilżające, pomadki do ust, podkłady, korektory, cienie do powiek,
mleczka do demakijażu, itp.
·
mydła, szampony, kremy przeciwzmarszczkowe, pasty do zębów,
·
kremy dermatologiczne, dezodoranty, antyperspiranty, bandaże, krople do oczu,
kleje
·
majonez, musztarda, przetworzone warzywa, produkty mrożone (zwłaszcza mleczne)
dresingi do sałat, żelki, napoje kolorowe oraz pieczywo
Zastanawiasz, się skąd się wzięła ta zła sława
parabenów? Tak że praktycznie każdy - nawet największy laik o parabenach coś
słyszał i kojarzy ich nazwę?
Parabeny to nie jest nowy konserwant - stosowane sa od
lat 40 poprzedniego wieku - czyli wcale nie za tak długi okres swoje 100
urodziny obchodzić będą. I tak się złożyło że nikt się nimi nie interesował -
dopóki pewna Pani - konkretnie dr Philippy Darbre w 2003 roku i później nie
zaczęła publikować wyników swoich badań. Zajmowała się ona badaniem komórek
nowotworowych piersi - czyli po prostu badała raka piersi. I podczas tych badań
okazało się, że śladowe ilości parabenów występują w komórkach rakowych. Sprawa
bardzo szybko została nagłośniona - począwszy od zespołu badawczego pani doktor
po wszelkiego rodzaju media. Zaczęły się spekulacje, domysły, snucie podejrzeń,
że jeśli będziemy się smarować w okolicach pach kosmetykami zawierającymi
parabeny - to zwiększamy ryzyko zachorowania na raka piersi.
No i tu już sprawa nie jest tak oczywista - bo ogólnie póki co nikomu nie udało się potwierdzić tej tezy, a wręcz odwrotnie na dzień dzisiejszy ta teza została obalona. Mimo że Pani dr Darbre i jej zespół na pewno z całych sił się starali znaleźć dowody winy parabenów. Oczywiście badania przeprowadzane są cały czas - i to czego nie udało się dziś udowodnić może znajdzie poparcie w badaniach za jakiś czas. Jednak póki co to są gdybania, a nie twarde dowody.
Oczywiście dla wyjaśnienia pisząc w ten sposób -
staram sie być obiektywna. Co nie oznacza że jestem fanką parabenów - nie
jestem i sama - jeśli tylko jest to możliwe unikam kosmetyków z parabenami. Jak
i innymi znacznie bardziej szkodliwymi konserwantami. Jednak daleka jestem od
demonizowania ich. Kolejna dobra strona medalu całej tej afery jest taka
- że po takim rozgłosie zaczęto uważniej przyglądać się tym konserwantom i
przebadano je na każdą możliwą stronę i wiemy o nich więcej. Na przykład
naukowcy - w tym także Ci którzy zawodowo zajmują się rakiem - stwierdzili
stanowczo że parabeny nie zwiększają ryzyka zachorowania na raka piersi. Do
takich wniosków doszła nie jedna grupa badawcza - lecz kilka - niezależnych od
siebie. Oczywiście decyzję komu uwierzycie pozostawiam Wam.
Z drugiej jednak strony - przez te zamieszanie z parabenami - wiele innych konserwantów - często bardziej szkodliwych i o udowodnionym działaniu kancerogennym dalej wpychanych jest do kosmetyków. I jakoś tym się za specjalnie nikt nie przejmuje. Formaldehyd czy polyacrylamide są znacznie bardziej szkodliwe, a jakoś ciężko jest mi znaleźć o nich informacje tak łatwo i tak powszechnie jak o parabenach. Cisza, spokój taki że czasami odnoszę wrażenie czy to zamieszanie z parabenami mimo że może nie było skalkulowane - to jednak jest na rękę firmom produkującym kosmetyki. A nam konsumentom - nie robi podwójnej krzywdy. Unikamy parabenów - a potem nagle okazuje się że używamy kosmetyków zawierających znacznie bardziej szkodliwe konserwanty - bo o nich nic złego nie obiło nam się o uszy.
Co na pewno wiadomo o parabenach
Parabeny wykazują działania estrogenne. Nie oznacza to
jednak od razu że są w stanie wpłynąć na gospodarkę hormonalną naszego całego
organizmu. Ponieważ słabo przenikają przez skórę oraz bardzo szybko są
rozkładane w naszym organizmie - tak naprawdę w większości przypadków zostają
wydalone z organizmu zanim cokolwiek zdołają zdziałać. Oczywiście każdy z nas
jest inny - i także od tej reguły może znaleźć się wyjątek - jednak to w
dalszym ciągu będzie wyjątek - a nie norma
Poza tym, zawartość konkretnych estrów w kremach i
kosmetykach pielęgnacyjnych może działać drażniąco na skórę, powodując tym
samym reakcję alergiczną. W przypadku długotrwałego działania wspomnianej
substancji chemicznej może doprowadzić do atopowego zapalenia skóry. Mogą
pojawić się wypryski, trudno gojące się rany i owrzodzenia a także zapalenie
spojówek. Parabeny zawarte w produktach spożywczych czy lekach mogą powodować
zmniejszenie się masy mięśniowej i/lub nagromadzenia się zbędnego trudnego do
pozbycia tłuszczu.
Więc jak widzicie aż takie miłe i przyjemne nie są. A jakie udowodnione
naukowo działanie mają poszczególne parabeny - napiszę w kolejnych wpisach.
A już teraz zalecam po prostu mieć własne zdanie - i nie łykać w ciemno co nam podają media :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz